Montag, 8. Oktober 2007

prosze mnie wyjac

mamaaaaaaa mamooooooo mamaaaaaaaaa Julka przegina sie prez barierke od lozeczka wyciagajac rece w blagalnym gescie…place wlasnie rachunki i chwilowo nie mam czasu a dziecko akurat czas ma i to w nadmiarze plus do tego ogromna potrzebe przylepienia sie mi do nogi. miau koko miau koko miau koko Julinek rozpacza dalej wzywajac kotka filemona do pomocy. Nerwowo wpisuje kwoty starajac sie skoncentrowac na tym , zebym zamiast 50 nie zaplacila 500 za swoj ostatni rachunek telefoniczny. bruuuuum brummmmmm jaja jaja do kotka dolacza ciezarowka i lala ktore NATYCHMIAST PROSZE maja zostac zapodane dziecku. Reka lekko mi drzy kiedy wpisuje..bozejakidlugi…numer konta; wiem dobrze ze Julinek w zanadrzu ma jeszcze wiecej chwytow, ktore zaraz zostana wykorzystane. Mniam mniam litosnie dzwieczy Julka zza barierki. Ha, nie dam sie na to nabrac, jeszcze kilka dni temu wyciagalam dziecie z lozeczka naiwinie sadzac ze domaga sie jedzenia. Teraz juz jestem madrzejsza. Czekajac na potwierdzenie transakcji kusze sie zerknac czy na ebayu sa jakies buty zimowe rozmiar 21. mamaaaa peka peka tu tu peka Julka chwyta sie za pampersa. Kupa? O przepraszam, nie zauwazylam, juz lece (bo dodam ze Julka wiecej niz dwie minuty w pampersie z zawartoscia nie wytrzyma). No i wygrywa po raz kolejny – kupy nie widac, Julka natomiast juz na dywanie gotowa do wyjscia. Skarpety zdjete, but w pogotowiu. Petka petka, buti buti, dada mamaa dada

dynda

Rachunki musza poczekac, buty na zime rowniez. Idziemy.