Dienstag, 14. Februar 2012

Jestem jestem....

Obudzilo mnie wczoraj trzesienie ziemii. W zawrotnym tempie powlaczalam radio i telewizor i probowalam dostac sie (bez skutku) na strone internetowa instytutu sejsmograficznego. Przez dobra godzine ukladalam sie spowrotem do snu, a reszta...reszta spala. Bilans trzesienia - stracone wszystkie ogromne sople naokolo domu. Alleluja.









Proboszcz ruszyl w dzien urodzin Wiewiorki. Spionizowany Proboszcz nabiera w naszym domu nowego wymiaru i tak jakby jego nagle wiecej. Wlazi na sofe, rzuca sie na poduszki i probuje siasc okrakiem na oparciu sofy. Powaznie zastanawiam sie nad wyrzuceniem sofy z salonu.




U Julki jutro w przedszkolu pierwszy wystep aktorski dla rodzicow. Nie moge caly czas sie nadziwic jak w pol roku opanowala nowy jezyk w stopniu pozwalajacym jej na spokojna konwersacje.

....


Czekam na wiosne.





































Dienstag, 13. Dezember 2011

13.12.1981

Co pamietam sprzed trzydziestu lat? Wbrew pozorom, wiele.

Pamietam strach, pamietam niepokoj, pamietam ze cieszylam sie faktycznie ze nie bedzie szkoly. Pamietam ksiedza na ambonie w kosciele zbawiciela. A potem pamietam armatki z gazem lzawiacym na naszym podworku i lzy w oczach pomimo zamknietych okien. Pamietam jak stalam na balkonie i pytalam "dlaczego" patrzac na defilade czolgow przez srodmiescie warszawy. I pamietam odpowiedz mamy - corenko, nie boj sie, oni pokazuja tylko swoja sile. Pamietam rodzicow z sluchawkami na uszach siedzacych do pozna wieczorem i sluchajacych "wolnej europy". I ich strach za kazdym razem kiedy zadzwonil dzwonek do drzwi. I nasz wspolny strach przy otwieraniu skrzynki na listy czy nie bedzie wezwania do wojska. Pamietam ulotki sypiace sie z zimowego nieba i wciskane ukradkiem do kieszeni. Z bijacym sercem lecialam do domu niosac te wiadomosci.

Nie da sie tego wymazac.

Freitag, 2. Dezember 2011

1152. 02.12.2010.

Wszystkiego najlepszego sienkopacienko.

Zmywam naczynia i blokuje szuflade kolanem. Proboszcz buja sie na nogach. Jedna reka uczepiona moich spodni, paluszek drugiej laduje na nosie. Julka w przeszkolu wiec podloga dla nas. Za oknem robi sie lato. Rok temu brnelismy przez sniezne zaspy i mialam powazne obawy czy dotrzemy na czas do szpitala.

Jestes.

Sonntag, 27. November 2011

ona to ja

Widzisz ja? - pyta Julka znad nalesnika kiedy proboszcz znika za framuga kuchni a ja zaczynam podnosic sie z krzesla. Syndrom matki polki mam wpisany w zyciorys. I dobrze mi z tym.

Kiedy ona tak szybko dorosla? Jak to jest ze mysli dokladnie tak jak ja, w tej samej sekundzie a moze nawet o sekunde wczesniej? Ciarki przechodza mi po plecach. Kocham cie moja duza coreczko milionynadmiliony.

Ze szpitala przyciagnelismy rotawirusa. Proboszcz dochodzi do siebie. Julka od dafalganu do dafalganu juz drugi dzien. Dzieci zdecydowanie nie powinny chorowac.

Montag, 21. November 2011

...

Trzy godziny na ostrym dyzurze w prowincjonalnym szpitalu w sobote rano. I czuje sie starsza o piec lat . Dwie nieprzespane noce i po raz kolejny mielismy duzo szczescia. Za dwa tygodnie pierwsze urodziny. Lapie sie na tym ze z zamknietymi oczami celebruje fabule tego magicznego dnia. Raz po raz.

Pajaki nieustannie odnawiaja swoje sieci. Jakos zupelnie jeszcze nie adwentowo tu u nas.

Dienstag, 8. November 2011

Pazdziernikowy odlot
















Z cyklu "maly update":



Nasz pazdziernikowy odlot na koniec swiata.
Zlapailismy jeszcze troche lata.
Tratata tatata tratata.

Cos nie halo?

Mamy tu lekkie zamieszanie. Odkad drugie sie pionizuje, pierwsze zaczyna sie mocno buntowac. Efekt taki, ze niestety po ostatniej akcji pierworodnej ktora skonczyla sie u lekarza, proboszcz w kojcu przynajmniej na kilka minut rano. Nie lubie kojcow.

W zwiazku z powyzszym czasu raczej mam niewiele. A szczegolnie malo na myslenie. Czy pisanie. W ciagu ostatnich kilka miesiecy udalo mi sie przeczytac pol ksiazki.i zrobic sobie jedno oko. Ach jakze milo byloby miec tu kogos na podoredziu ;) Bo chcialabym wyjsc z domu.