Sonntag, 27. November 2011

ona to ja

Widzisz ja? - pyta Julka znad nalesnika kiedy proboszcz znika za framuga kuchni a ja zaczynam podnosic sie z krzesla. Syndrom matki polki mam wpisany w zyciorys. I dobrze mi z tym.

Kiedy ona tak szybko dorosla? Jak to jest ze mysli dokladnie tak jak ja, w tej samej sekundzie a moze nawet o sekunde wczesniej? Ciarki przechodza mi po plecach. Kocham cie moja duza coreczko milionynadmiliony.

Ze szpitala przyciagnelismy rotawirusa. Proboszcz dochodzi do siebie. Julka od dafalganu do dafalganu juz drugi dzien. Dzieci zdecydowanie nie powinny chorowac.

Montag, 21. November 2011

...

Trzy godziny na ostrym dyzurze w prowincjonalnym szpitalu w sobote rano. I czuje sie starsza o piec lat . Dwie nieprzespane noce i po raz kolejny mielismy duzo szczescia. Za dwa tygodnie pierwsze urodziny. Lapie sie na tym ze z zamknietymi oczami celebruje fabule tego magicznego dnia. Raz po raz.

Pajaki nieustannie odnawiaja swoje sieci. Jakos zupelnie jeszcze nie adwentowo tu u nas.

Dienstag, 8. November 2011

Pazdziernikowy odlot
















Z cyklu "maly update":



Nasz pazdziernikowy odlot na koniec swiata.
Zlapailismy jeszcze troche lata.
Tratata tatata tratata.

Cos nie halo?

Mamy tu lekkie zamieszanie. Odkad drugie sie pionizuje, pierwsze zaczyna sie mocno buntowac. Efekt taki, ze niestety po ostatniej akcji pierworodnej ktora skonczyla sie u lekarza, proboszcz w kojcu przynajmniej na kilka minut rano. Nie lubie kojcow.

W zwiazku z powyzszym czasu raczej mam niewiele. A szczegolnie malo na myslenie. Czy pisanie. W ciagu ostatnich kilka miesiecy udalo mi sie przeczytac pol ksiazki.i zrobic sobie jedno oko. Ach jakze milo byloby miec tu kogos na podoredziu ;) Bo chcialabym wyjsc z domu.

welcome back



witamy spowrotem....