Montag, 15. Februar 2010

Karnawal



Czy motyl moze karmic kota? Alez oczywiscie, i to w dodatku u nas w domu...w karnawal ;)
Julka chciala sie przebrac za samolot ale jakos ciezko bylo mi sobie taki stroj wyobrazic wiec skonczylo sie na motylowych skrzydlach i rozdzce. Zfrunela z gory do naszego malego centrum i chyba jej sie bardzo podobalo - kieszenie upychala slodyczami a jak jej swoich nie starczylo to korzystala z moich (bardzo glebokich).

Dzis minus dziesiec na dworze, chyba rekord tej zimy...ptaki tlumnie sfruwaja do naszego karmnika, Charlie siedzi na tarasie, lapie slonce i usmiecha sie przez szybe, cwaniak. Wczoraj poszlysmy karmic ryby i o dziwo przyplywaly spod skutego lodem stawu. A dzis Julka od rana wyjela kolorowe kredki i rysuje lake i slonce i kwiaty i lato. Rysuje na konkurs (czy wasze dzieci tez tak sie mobilizuja na to slowo?) :) Chyba jej tez ta zima sie znudzila.

Poranny trening umyslu, masz 40 sekund na odpowiedz na wszystko:

Dlaczego ja jestem Dziewczynka?
Dlaczego nazywam sie Julia?
Dlaczego moje rajstopy pachna Warszawa?
Czy mozemy mieszkac w Warszawie, mamo prosze?
A twoje imie komu sie podobalo?

Dienstag, 9. Februar 2010

Henri Des


Polecamy i znikamy

http://www.youtube.com/user/HenriDesTV#p/f/5/KssX-gyiebw

Welcome back


Pierwszego dnia dzwonilismy zeby nam, opiekunowie kochani, nasza corke, uprzejmieprosze, czympredzej przywiezli. Argumentow bylo mnostwo - piekna pogoda, szkola narciarska dla dzieci, obszerne lozko. Na szczescie pzewazyl zdrowy rozsadek tesciow ktorzy odcieli nam kontalt telefoniczny z dzieckiem po kilku dniach. Julka kazala sie bowiem wiezc natychmiast samochodem do rodzicow i byla gotowa isc pieszo. Na dzwiek naszych glosow w telefonie uderzala w ton smetny i tak jej na caly dzien zostawalo. Po drugim dniu wyluzowalismy wiec i przestalismy dzwonic, choc Wiewiorka mial chwilami lzy w oczach, przyznam.
W ciagu tygodnia nadrobilismy sportowe zaleglosci z ostatnich pieciu lat - zjezdzalismy na nartach (zainstalowalismy sie w okolicach szkolki narciarskiej dla dzieci, bo niby tam najlepsza restauracja)...po raz pierwszy stanelismy na biegowkach (nie liczac moich wypadow do plaskiej Puszczy Kampinoskiej pol zycia temu), porankami cwiczylismy na silowni. Efekt taki ze ja kilogram na plusie a Wiewiorka dwa.
Z braku czasu na zakupy odwazylismy sie na smialy outfit na biegowki w znowu modnym stylu wczesnych lat osiemdziesiatych (wygrzebany u tesciow w szafie) - przemykalismy w nim ulicami kurortu idac na dol a wracajac bylo nam juz tak wszystko jedno ze nie zwazajac na usmiechy z roznych stron odwazylismy sie nawet na przejazdzke autobusem.
Bylo pieknie.