Donnerstag, 31. Dezember 2009

Bo sie konczy






stary rok to my zyczymy nowego roku pelnego milych niespodzianek, ot takich chocby bo takie najbardziej ciesza.

A wogole bardzo magiczna ta jutrzejsza data jest i czuje w kosciach ze jakies duze zmiany sie u nas szykuja…a moze to ten deszcz co u nas od czterech dni nieprzerwanie pada, he? Wiec my – czekamy na snieg w nowym roku – zeby wykorzystac sanki, kombinezon, rekawiczki, ulepic tego balwana co go jeszcze nie zdazylismy (a marchewki w lodowce czekaja) i porzucac sie sniezkami.

A tak pozatym to ciesze sie na te trzy dni bez wizyt w sklepach i mam nadzieje na kilka ksiazek, na dobre jedzenie i niezla muzyke jak rowniez na to ze dziecko mi sie nie rozchoruje. I wam rowniez. Amen.

Aaaa… przygotowalam na dzisiejsza domowa impreze sukienke dla mojego dziecka lub wariant drugi spodniczke, niezmiernie jestem ciekawa czy mi sie ja uda przekonac. Trzymajcie kciuki. I dzwonil wlasnie Wiewiorka – w sklepach tragedia, samochod gdzies sie zagubil na parkingu, nie mamy dania glownego ani deseru na impreze bo wszystko wykupione…goscie nadjezdzaja lada moment. Jak juz zamkniemy drzwi wejsciowe to bedzie spokoj na ten rok…mam nadzieje.

Dienstag, 29. Dezember 2009

Sonntag, 27. Dezember 2009

Dziadek

Jest. Przylecial. Julka przylepila sie do szyby na lotnisku i czekala z misiem w reku. Radosc wielka. Z dziadkiem mozna robic cudowne wyklejanki ze starego papieru kolorowego (dziadek oszczedza jak za dawnych czasow wycinajac od brzegu)…lepic plastelinowe koguciki, a jak kogucik nie wyjdzie to zamienic go w piec sekund w labedzia albo zyrafe…spiewac koledy i inne fajne piosenki tak glosno jak sie da – dziadek ma przeciez taki donosny glos…bawic sie w kotka i myszke…tanczyc krakowiaka (ah jaki ten krakowiak jest cudowny)…czytac ksiazki na twardym fotelu..

Fajnie miec takiego dziadka. A jak fajnie na niego czekac.

Mittwoch, 23. Dezember 2009

Wesolych Swiat

Julka nie spi od dwoch tygodni, prawie nie spi…malo spi….Odliczamy dni do Swiat, otwieramy okienka w adwentowym kalendarzu. Dzis przyszedl kominiarz przeczyscic komin, tak aby sie Mikolaj przez niego z calym swoim orszakiem zmiescil. Polska Wigilie podsumowala nadgryzieniem oplatka i stwierdzeniem ze polska kuchnia nie za bardzo jej smakuje i, dziekuje, ale glodna nie jest…coz…moze za rok bedzie lepiej. W czerwona babcina sukienke kupiona juz rok temu na te okazje nawet sie wcisnac nie dala bo przeciez…od tygodnia jest chlopcem. Zdecydowanie za duzo tych przedswiatecznych emocji dla mojego dziecka. Podejrzewam ze w tego calego Mikolaja juz dawno nie wierzy i tylko mi chce przyjemnosc zrobic przygotowujac poczestunek dla reniferow.

Wszystkim ktorzy zerkaja… zyczymy – rodzinnynch swiat, zatrzymania sie na chwile, czasu ze soba, dla siebie, niezakloconego czasu.

Po dozie kuchni francuskiej w drugi dzien swiat…nie ukrywam hmmm…nastroje sie lekko poprawily. Czekamy niecierpliwie na dziadka ktory jutro leci na skrzydlach na kilka godzin poczytac dziecku bajki.


Freitag, 18. Dezember 2009

Zielony mis


Dostalam od Wiewiorki w rocznice slubu klebki welny i szydelko. Ostatni raz szydelko w reku mialam chyba na zajeciach w podstawowce, bardzo, naprawde bardzo dawno temu. Uparlam sie na tego misia. Wyszedl chyba tak jak mial…ciut krzywo, nierowno, z jednym mniejszym uchem..mam nadzieje ze Julce sie spodoba.. Ide pakowac go w swiateczny papier. Za oklaski wszystkim dziekuje.


Mittwoch, 16. Dezember 2009

Pierwszy snieg


Ech dlugo musialysmy na ten snieg czekac, a jak juz spadl to polezal dzien i tyle z niego bylo. Nawet balwana z marchewka nie udalo nam sie wyczarowac. A teraz czekamy na Mikolaja. Jeden wprawdzie juz u nas byl ale ten prawdziwy przeciez przyjezdza reniferami w Swieta…wiec czekamy. Codziennie przed drzwiami Julka nalewa miske wody dla reniferow z nadzieja ze przyjda i uprawia dlugie rozmowy z kominkiem – a wlasciwie Mikolajem w kominku – zdajac raporty z dobrych uczynkow. Jest ich niewiele ale moje dziecko barwnie je oplata wiec wychodzi cala litania.

Samstag, 5. September 2009

urodziny trzy


solenizantka ucieszyla sie z nowego lozka, w starym spala zwinieta w klebek dokladnie od dnia urodzin i wcale nie twierdzila ze jej nie wygodnie. bylo to juz trzecie podejscie do jej trzecich urodzin, jak zwykle najbardziej przezylam to wszystko ja. na koniec pojechalismy ogladac dynie, no bo jak ktos wyprawia dziecku urodziny z dwumiesiecznym poslizgiem to i aura i tematy sie zmieniaja. mam nadzieje ze w przyszlym roku trafie dokladnie w date i urlopowe plany nam tego nie pokrzyzuja. happy birthday corenko.

Dienstag, 25. August 2009

letnie rozrywki


przepralam, przepakowalam, zredukowalam ilosc walizek do minimum i ruszylismy na poludnie, jak zwykle o tej porze roku. siedzialam z julka w chacie, muchy leniwie bzykaly, jaszczurki podnosily swoje lapki na goracych kamieniach…dzien uplywal w rytmie rozwijania, zwijania i przesuwania parasola slonecznego. wiewiorka odwiedzal nas w weekendy, oddawalismy sie lokalnym rozrywkom.

Mittwoch, 5. August 2009

nasze morze


jechalismy dwa dni i dwie noce. ja naprawde nigdy nie podejrzewalam ze bede nad to morze jak na skrzydlach. to odliczanie kilometrow, wodzenie palcem po mapie, ma w sobie tyle romantyzmu ze chyba juz nie chce latac samolotem. za rok wybieram sie znowu, mimo ze wiewiorka sie stawia, ja plany mam. wlasciwie nie ma (on) na co narzekac bo pogoda dopisala, tym razem temperatura utrzymywala sie w granicach dwudziestu stopni, lalo tylko dwa dni a tak pozatym – luz, nawet do morza weszlismy. nie ma co porownywac z wakacjami sprzed dwoch lat kiedy to za kupiona w kiosku czekolade wyprosilam u pani zdzisi kaloryfer do naszego pokoju coby ogrzac moje dziecko. wtedy to bylo zimno, a teraz – czad. nastawiam sie na jakies 25 stopni w 2010. w korelacji z ociepleniem klimatu.

Mittwoch, 29. Juli 2009

jest takie miesjce

ktore nie zmienia sie od lat trzydziestuikilku, ktore pojawia sie kiedy zamykam oczy, z ktorego wspomnienia sa tak intensywne ze moznaby tony ksiazek napisac. ktorego zapach jest jedyny, do ktorego moglabym dojsc piechota, nawet stad.

a wyglada tak

Donnerstag, 5. Februar 2009

w poszukiwaniu wiosny


udalo nam sie wyrwac wreszcie na kilka dni i w poszukiwaniu wiosny ruszylismy na poludnie, w torbach – wiosenne kolekcje, urocze chustki na glowe, buciki na plaskim obcasie, satynowe szaliczki. lekko rozminely sie nam pogodowe wizje, ale bylo uroczo. jutro pierwszy dzien julki w mini przedszkolu. kupilismy jej plecak, poszla w nim spac.

a mi jakos smutno ze to juz ten czas, ze tak szybko.