Donnerstag, 23. Oktober 2008

przeprowadzka

Przemiescilismy cala rodzine z dobytkiem o 500 metrow pod gorke. Julinek dzielnie na wakacjach u meme lykal troche francuskiego podczas gdy ja pakowalam ubrania, gary, ksiazki, bibeloty…w zakamarkach piwnicy odnalazlam suknie slubna uznana dawno za stracona.

Na nowych pokojach wdychamy swieza farbe.. nie zebysmy odpoczywali, bynajmniej – ilosc robot wykonczeniowych wykonywana dlugo po preprowadzce przerasta chyba moja nadszarpnieta ostatnimi tygodniami cierpliwosc. Mam dosyc. Dosyc panow malarzy, elektrykow, hydraulikow. Ze wszystkimi dawno przeszlam na “ty” i wysluchuje coraz ciekawszych zwierzen… Julka, mimowolnie, tez.

Nowy dzien zaczyna moje dziecie optymistycznie od krotkiego”non monsieur” (zdecydowanie preferuje francuska wersje, wogole mam wrazenie ze po powrocie od meme jakos jej ten francuski bardziej odpowiada). Mam nadzieje ze jej to cale zamieszanie za bardzo nie “zapadnie”.

Chce Swieta…Choinke, Swiatelka, Koledy i Spokoj. Pragne miec dom tylko dla nas….na te kilka dni…