"ale buldel w tym domu" skwitowala julka w sobotni wieczor..
fakt, siedzimy od trzech dni i chorujemy. po julce, dokladnie w urodziny, trafilo wiewiorke; ja i proboszcz narazie zdrowi ale kto wie co bedzie za godzine. pogoda wybitnie majowa. ubralam wiec proboszcza w wyjsciowe stroje i wystawilam na dwor. wychodzic to sobie mozemy narazie tylko na taras niestety.
otworzylam pudelko ptasiego mleczka i powialo mi warszawa...tesknie chyba.
DO KAWY #267 – kino, lektura, pasja
vor 2 Jahren
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen