Freitag, 3. September 2010

A po drugie...


Wrocilismy....Pomidory przetrwaly, nie wiem jakim cudem, miesiac bez podlewania. Winogrona pozjadaly ptaki. Cicho jak makiem zasial. Siedze w ogrodzie i wdycham krysztalowe powietrze jedna dziurka nosa. Druga mam zapchana bo standardowo rozchorowalismy sie wszyscy po przyjezdzie.

Drugie kopie coraz mocniej wiec chyba warto przedstawic nasze drugie wyczekiwane co mialobyc chlopcem a bedzie dziewczynka i przekopie nam cala rzeczywistosc grudniowa pora, wiec juz niedlugo.

Poranki juz takie mgliste, idzie jesien ;)

2 Kommentare: