Samstag, 11. Juni 2011

Warszawa




5: 35. Proboszcz lezy na moim brzuchu, wygladza paluchami wlosy i zasysa mi policzek. Przebily sie pierwsze zeby. Zbieramy sie do Prowansji.




Warszawa, moja Warszawa ze sloncem i upalami. Patrzylam jak zwykle w wieczorne niebo i wysokie chmury, za ktorymi tesknie. Przejechalam sie ulicami tak jak kiedys marzylam - sama, samochodem, wzdluz Warszawy, bez korkow. Wstawalam o czwartej, codziennie dziwiac sie ze juz jasno i sluchalam golebi na parapecie. I jak zwylke, kiedy wrocilam do domu juz tesknilam.

Julka zalapala sie na Dzien Dziecka. Chomik akurat na topie. Ksiazki chwilowo leza.






Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen