Montag, 5. April 2010

Zajac


Z Wielkanocy spedzanej u babci pamietam ogromny ogrod pelen starych powykrecanych drzew i nasze wiklinowe koszyczki na slodycze. Wybiegalismy z samego rana w ich poszukiwaniu, a ze ogrod byl naprawde duzy, spedzalismy tam caly ranek. Potem z naszymi znalezionymi skarbami siedzielismy dlugo na garnku porownujac dokladnie zawartosci koszykow.
Julce zajac w tym roku lekko pomylil sie z Mikolajem bo rano zbiegla do nas i zaczela szukac prezentow przy kominie. Dziadek podkrecal emocje twierdzac, ze zajaczek caly czas skacze po ogrodzie jak tylko Julka sie odwrocila, wiec dlugo przy swiatecznym stole nie posiedzielismy. A szkoda, bo moje faszerowane jajka byly pierwsza klasa. Poza jajkami i dekoracja niezbyt sie wysililam...bo reszta doleciala w przepastnych torbach dziadkow na zamowienie. Alleluja.

Chwilowo limit czekolady na pol roku Julka ma wyczerpany.

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen