Nie bylo mnie moze dwadziescia sekund a instynkt macierzynski obudzil sie po osiemnastu: cos kurcze cicho w pokoju. Lece…rzucam wyjete z lodowki danie fastfood do podgrzania w mikrofalowce w pol minuty i lece, na zakrecie wbijam sie lekko w draweniana framuge drzwi (siniak na czole murowany a na weekend kurcze zaplanowalismy wyjazd we dwoje z wystawna kolacja; pierwszy zreszta od niepamietnych czasow). Julinek spelzl z niebieskiej maty, ktora wyznaczala jego swiat, jego bezpieczne miejsce na tej ziemi, jego czas spedzania dnia. Tak najzwyczajniej spelzl…i podpelzl do nogi od sofy, metalowej zreszta i zabral sie za konsumpcje baterii od laptopa. Cisza zawisla w pokoju i gdyby nie moj matczyny cudowny instynkt dorwalby kabel i dalej gniazdko (juz zabezpieczone) i pewnie wpelzl dalej pod sofe.
W momencie spelzniecia z maty przed Julka otworzyl sie Nowy Swiat pelen ciekawych ksztaltow i Nowych Perspektyw. Bezpieczna niebieska mata odeszla w zapomnienie. Mam lekki zal, ze nawet nie pomachal na dowidzenia, nie odwrocil sie…poprostu spelzl i poszedl. Pa pa!
Keine Kommentare:
Kommentar veröffentlichen