Freitag, 2. März 2007

marchewka

Julinek wyglada jakby wykupil sobie karnet w solarium. I do tego spora czesc wykupionych wizyt juz dawno zuzyl. Zauwazylam to jakis dobry miesiac temu na basenie, kiedy rozbierajac moje dziecko porownalam je z lezacymi na materacu pulchniutkimi rozowymi blizniakami. Julia rozowe miala tylko body i rajstopki. Postanowilam cos z tym zrobic i ugotowalam wczoraj zupe (tu dziekuje za wszystkie pochwaly z gory) poswiecajac temu zajeciu polowe popoludnia. Ilosc marchewki zredukowalam do minimum. Calosc zmiksowalam i powekowalam a polka w lodowce wypelnila sie zielonymi sloiczkami. Jakze slicznie to wygladalo. Wpadlam w samozachwyt.

marchewka

Julia podczas obiadu zdecydowanie odtraca lyzeczke – nie, dziekuje mamo, dzis nie…moze kiedy indziej.

I tu mi sie taka mysl nasuwa – nie porownujcie swoich dzieci do innych, nic wam to nie da.

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen