Samstag, 3. Juli 2010

Nowy rower


Dokladnie pamietam ten dzien kiedy dostalam swoj pierwszy rower. Czerwony "Wigry 3" czekal na mnie na dole przed klatka. Musialo to byc jakos krotko po komunii, tak mi sie wydaje. Trenowalam uparcie na wylanym przed blokiem asfalcie do zdarcia kolan. Jeszcze w czasach licealnych zdazalo mi sie jezdzic na nim na wyprawy do Powsina.
Julka jezdzila do tej pory na malym rowerku bez kol, a z okazji urodzin doczekala sie wymarzonego roweru. Po przetarciu oczu ciagnie mnie na ten rowerek tak od kilku dni juz. Ja rowerek czuje w plecach bo caly czas boje sie jej puscic i wogole mi sie wydaje ze jakos ona jeszcze caly czas za mala na te dwa kolka. Ona jezdzi w te i spowrotem, ja zgieta w pol za nia, sasiedzi bija brawo, Julka rozglada sie na prawo i lewo - zobacz mamo - motylek, zobacz - kwiatek.....chyba ja fascynuje predkosc mijanych obiektow.
Fotka sprzed 14 miesiecy i sprzed kilku dni. Patrze i nie dowierzam.

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen