Mittwoch, 17. März 2010

Kolory




Kiedy mialam 7 lat w zestawie kartkowym wystanym w kolejce w warszawskim papierniczym (obok wdziecznego naszyjnika papieru toaletowego) dostawalam cztery flamastry w plastikowym pudelku. Wysychaly tak szybko, ze radosc byla krotka, wiec probowalam przywrocic je do zycia namaczaniem w wodzie. Efekty byly marne. Musial mi wystarczyc dlugopis i olowek. Na lekcji religii pewnego dnia klasowa kolezanka wyciagnela z plecaka zestaw flamastrow niczym akordeon, zaparlo mi dech. Przemycony pewnie przez swiatowego tate z dalekich krajow stal sie objektem pozadania, nie tylko mojego zreszta. Z kolezanka zaczeli bawic sie nagle wszycy...W tych czasach bardzo czesto chodzilam do naszego "papierniczaka" i przyklejalam sie do lady przegladajac kredki i flamastry...i bardzo chcialam pracowac w takim sklepie jak dorosne.

Tak sobie to przekladam na te wizualne przezycia mojej corki - niech dalej miesza i doklada co tylko zechce i zeby jej farb w zyciu nikt nie ograniczal. Amen.

Polecamy: http://www.creaviva-zpk.org/de

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen