Mittwoch, 20. Januar 2010

lokalna kuchnia




odkad mieszkamy tu gdzie mieszkamy, zredukowalismy do minimum specjaly lokalnej kuchni i zyjemy mieszanka tego co Wiewiorka wyniosl z domu (a wyniosl duzo), tego co ja przytargalam w ksiazkach (bo z domu przytargalam raczej niewiele) ale glownie tego, co przejelismy od wiewiorkowych poludniowych przodkow. odkad mamy Julke, nasza dieta rozszerzyla sie o ryz, ryby i frytki. jedynym wszechobecnym w calym kraju kulinarnym zwyczajem, ktory celebrujemy w sezonie zimowym jest fondue. Wiewiorka, jak zwykle przy gotowaniu, osiaga stopien koncetracji totalnej i przeszkadzac mu nie mozna, jest mistrzem i panem kuchni , wydaje krotkie polecenia. . podzial pracy w wypadku fondue jest wiec jasny. Wiewiorka miesza w garnku i kroi czosnek a ja nakrywam stol, kroje chleb, zapalam ogien, otwieram wino i gotuje herbate. kto sie wiecej napracuje widac po dlugosci zdania....tym razem Julka miala premiere w naszym zimowym rytuale i choc skonczylo sie na lizaniu widelca zabawa byla naprawde niezla.

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen