Mittwoch, 13. Januar 2010

wbijamy sie w rytm



Jestem nerwowo w strzepkach, wrakiem jestem (co oczywiscie moze sie jutro zmienic). Julka w fazie buntu....no wlasnie...trzyipollatka. Ogolnie ciezko, pod gorke i pchamy. Po dwoch tygodniach rozpieszczania przez tate ciezko wrocic do normalnosci. Rano zwyczajowo tragedia bo Wiewiorka albo juz w pracy albo wlasnie do pracy. Dlaczego go nie ma, dlaczego sie nie pozegnal, dlaczego? Widze naprawde rozpacz w oczach mojego dziecka. "Pach taty" mowi Julka dzis rano do mnie po wyjsciu z lazienki....Wchodze, julka trzyma w rece butelke pachnidel Wiewiorki...Pach taty mowi...pach taty...
....
Spadl nareszcie snieg na tyle ze mozna sie w nim niezle pobawic. Jak cukier puder, jak kasza, wiec balwan z niego cienki ale jest i stoi za oknem. Pada nadal. Jutro mamy nadzieje na wiekszego balwana. A ja czekam nadal na ten upragniony hotel.

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen