Sonntag, 24. Januar 2010

Wyjscie


Mowilam ze lubie ciete kwiaty? Chyba dlatego ze przypomina mi to moj dom kiedy bylam taka jak Julka. Mama dostawala cale narecza od swoich malych pacjentow a dom byl pelen kwiatow w wazonach. W szarym miescie, w szarym bloku, w malutkim mieszkanku setki kwiatow. Mama pielegnowala je jak najlepiej mogla a kiedy jedne wiedly na ich miejsce pojawialy sie nowe. Te tulipany tak bardzo mi pachna juz wiosna... szkoda ze dlugo nie postoja.

Za oknem nadal bezsniezna zima a ja robie porzadki w szafach. W Julkowej szafie wisza w dlugim rzedzie sukienki, nowe, z metkami, we wszystkich mozliwych rozmiarach, czekaja na swoja kolej - w wiekszosci sprezentowane od babc i cioc bo ja jej juz, znajac jej gusta, sukienek nie kupuje. Tym razem uparlam sie i nawet sie udalo. Tylko kucyki nie wytrzymaly jazdy samochodem i wyladowaly na uszach pluszowego pieska bo jemu przeciez, tak ladniej. Anyway...Julka w sukience - odnotowac warto. Chyba faktycznie uznala cale to przebieranie za zabawe bo wyegzekwowala (nie wiem juz nawet jak) zestaw do makijazu i nie rozstawala sie z nim caly dzien - od czasu do czasu delikatnie poprawiajac sobie cieniem do powiek policzki. A wieczorem musialam ukradkiem wyjmowac to puzderko z jej kieszeni bo zawlaszczyla je cala soba proponujac mi pozyczenie na chwilke jezeli ladnie poprosze...

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen